Przedszkolne Jasełka w Wawrzeńczycach czyli opowieść o tym jak "Maleńka miłość przyszła do nas".


21 grudnia w naszym przedszkolu odbyły się Jasełka.
Anioły, Herody … któż z nas nie wyczekiwał ich w dzieciństwie. Wtedy nawet bardzo bliskie spotkanie z diabłem nie było straszne. Tajemnica niezwykłych narodzin kusi w dzieciństwie najmocniej. I tylko wtedy można ją poczuć naprawdę. Jasełkowe spektakle pozwalają dzieciom poczuć się widzem i aktorem (często jednocześnie).
Wszyscy w naszym przedszkolu uczestniczą w niezwykłym wydarzeniu. Rodzice są kostiumologami i rekwizytorami, dzieci aktorami a nauczyciele próbują niczym reżyserzy ogarnąć to wszystko. Co roku największym anielskim dylematem jest „skrzydełka do góry czy na dół”. Król próbuje odnaleźć przód korony i tylko Maryja nie narzeka na fason sukni – zwiewna i skromna jak zawsze. Ale ci… słychać już dźwięki kolędy przedstawienie czas zacząć.
Dziś do żłóbka przybyły postacie z bajek. Kapturek niesie koszyczek, Kopciuszek złoty pantofelek, i nawet w środku zimy przyleciała pszczółka. Nie mogło zabraknąć krakowiaków, którzy swoim tańcem i śpiewem uświetnili widowisko. Jasełka osnute baśniową fabułą są na granicy jawy i snu, ale dają jasne i proste przesłanie. Należy podążać tam gdzie dobro i miłość.
Kolęda też tą podróż umili. Szczególnie zapadła wszystkim
w serce refren piosenki „Maleńka miłość”

"Maleńka miłość w żłobie śpi,
Maleńka miłość przy Matce świętej,
Dziś cała ziemia i niebo lśni
dla tej Miłości maleńkiej."

Tak maleńka miłość, niewielka, patetyczna, ale ta zwykła codzienna. W spojrzeniu kierowcy autobusu, ekspedientki, nauczyciela. Kończąc moje rozważania zachęcam do szukania tej prawdziwej magii świąt. Ukrytej nie w chińskich ozdobach i sztucznych światełkach, ale gdzieś w sferze niewidocznej dla oczu.
Małgorzata Niemiec


Powrót